Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w Polsce określa się liczbę firm jednoosobowych na ok. 1,1 mln. Według ZUS samozatrudnionych płacących składki jest 800 tys. Stanowią prawie czwartą część całego sektora małych i średnich firm. Tylko ilu z nich rzeczywiście można określić przedsiębiorcami, a ilu jest nimi tylko z nazwy? Nie wszystkie firmy zostały założone dobrowolnie. Przymus ten na ogół wynika z presji pracodawcy na przejście na samozatrudnienie, ale może też być jedyną szansą na wyjście z bezrobocia. Bardzo wiele programów skierowanych do bezrobotnych polegało na zachęcaniu do zakładania własnej działalności gospodarczej, na rozpoczęcie, której można było dostać dotację. Jednak nie ma żadnych wiarygodnych badań, które pozwoliłyby określić, ile z jednoosobowych firm powstało w wyniku świadomego działania, a ile z konieczności. Szczególnie niewiadomą pozostaje skala tzw. fałszywego samozatrudnienia. Chodzi o przedsiębiorców, którzy otworzyli działalność, żeby nie zostać zwolnionymi i robią to samo, czym zajmowali się, pracując na etacie.

W polskim systemie prawnym status samozatrudnionego nie różni się niczym od pozycji podmiotów gospodarczych. Zasady i podstawy założenia działalności gospodarczej oraz wymagania formalne związane z założeniem takiej firmy są identyczne, jak w przypadku pozostałych przedsiębiorstw gospodarczych. Choć, prawo polskie nie posługuje się jednoznaczną definicją samozatrudnienia, to jednak używa tego określenia w kontekście czynności wykonywanych na rzecz podmiotów gospodarczych na innej podstawie niż umowa o pracę.

Samozatrudnienie nie jest umową o pracę i nie daje cech stosunku pracy określonych w art. 22 k.p. Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 25 kwietnia 2014r. w sprawie o sygn. akt. II PK, 200/13 jeżeli pracodawca uzależnia zatrudnienie kandydata od założenia przez niego osobistej działalności gospodarczej, to wówczas zamiar stron, treść, charakter i sposób realizacji mogą przemawiać przeciwko uznaniu jej za umowę o pracę.

W ww. wymienionym wyroku sprawa dotyczyła pracownika, który starał się o zatrudnienie na lotnisku w obsłudze lotów oraz w charakterze tłumacza. Gdy przystąpił do rozmów rekrutacyjnych, pracodawca poinformował go, że warunkiem zawarcia umowy będzie zarejestrowanie przez niego jednoosobowej działalności gospodarczej. A zatem miałoby to być typowe tzw. samozatrudnienie. W toku rekrutacji kandydat był poddany testom psychologicznym, pracodawca skierował go na szkolenie, które pokrył zatrudniający. W końcu strony doszły do porozumienia. Najpierw zawarły umowę ustną, a potem podpisały umowę o świadczenie usług. Na jej podstawie samozatrudniony wykonywał zlecone przez pracodawcę czynności związane z obsługą lotów pasażerskich i tłumaczeniami językowymi. Dostał od niego sprzęt niezbędny do wykonywania umowy. Przełożony wydawał mu bieżące polecenia dotyczące czasu i rodzaju pracy do wykonania oraz organizował regularne szkolenia z bezpieczeństwa ruchu lotniczego. Po wypowiedzeniu umowy przez pracodawcę tłumacz zażądał zapłaty ekwiwalentu za niewykorzystany urlop, odszkodowania za niezgodne z prawem wypowiedzenie umowy o pracę oraz zapłaty trzynastych pensji, twierdząc, że w rzeczywistości był zatrudniony na podstawie umowy o pracę. Gdy pracodawca odmówił, samozatrudniony wystąpił do sądu z powództwem o ustalenie stosunku pracy.

Sąd Najwyższy uznał, że strony zawarły umowę o świadczenie usług, w której powód korzystał ze statusu prawnego i sposobu rozliczeń charakterystycznych dla podmiotu prowadzącego działalność gospodarczą, w szczególności wynagrodzenie za wykonywanie usług było wypłacane na podstawie wystawianych przez powoda faktur VAT, których nie wystawiają pracownicy. Również ze statusu podmiotu prowadzącego działalność gospodarczą czerpał określone korzyści finansowe, rozliczał się z urzędem skarbowym jako przedsiębiorca. Ponadto przed rozpoczęciem pracy wiedział i miał świadomość, że wykonywanie czynności w sektorze lotów wiąże się z koniecznością prowadzenia działalności gospodarczej.

Skoro warunkiem zawarcia umowy było samozatrudnienie powoda w ramach uprzednio zarejestrowanej przez niego działalności gospodarczej, to nie tylko treść oraz podmiotowe oznaczenie stron spornej cywilnoprawnej umowy o świadczenie usług przemawiały przeciwko uznaniu jej za umowę o pracę. Wykluczał to przede wszystkim ustalony sposób realizacji praw i obowiązków wynikających z umowy cywilnoprawnej, do której w sprawach nieuregulowanych miały zastosowanie art. 734-751 KC o zleceniu. A zatem o rodzaju zawartej umowy rozstrzyga przede wszystkim zgodna, autonomiczna wola stron.

Niniejsza informacja nie stanowi porady prawnej ani podatkowej. Kancelaria nie ponosi odpowiedzialności za wykorzystanie informacji w nim zawartych bez wcześniejszego zasięgnięcia opinii Kancelarii.